39. Już trzecie buty wymieniam.

Kupuję przez internet, pochodzę w ochraniaczach w domu i oddaję. Ciągle 700 czy 1000 pln zamrożone trzeba mieć. Nie mam ciepłych, nieprzemakających, lekkich i miękkich butów na zimę. Może kupię najmiększe, jakie są i włożę wkładkę? To jest myśl! Kupię gdzieś piankę EVA czy inną np silikonową o grubości centymetra i sama zrobię sobie amortyzację.

W lecie doskonale służyły mi Hoka One One Clifton. Tak – to jest reklama i nikt mi za nią nie płaci. Nike Lunarglide są już niedobre, przestali produkować fajne miękkie buty. Hoka rządzą, ale tylko Cliftony. Wpycham w nie teraz grube skarpety, ale zimy nie dam rady w nich przeżyć. Serio, to najlepsze i najmiększe buty, jakie mam, chyba kupię kilka par na zapas, bo znowu przestaną produkować, a nie są wieczne. Tylko to drogie jak czort. Zrobili też z zamszu, lepsze na jesień/zimę, ale się wysprzedały zanim ogarnęłam temat. Cliftony, kiedy je nosisz, są jak chmurka. Stopy leżą w miękkiej pierzynce i same unoszą się nad ziemią, jak w nieważkości. Ładnie napisałam, co nie? 😉 Bo tak jest.

Stosunkowo niezłe są ECCO, mają bardzo elastyczną giętką podeszwę, co cieszy, ale są twardawe w pięcie. Idziesz i czujesz, jak chodnik bryka. Poza tym ostatnio celuję w wodoodporne biegówki Northface. Nie wiem, jak to będzie, jutro przybiją. Zobaczymy. Edytuję ten tekst i dopiszę.

Najgorsze, że mi przyrosło ostatnio sporo kilogramów i te nieszczęsne kopytka muszą to nosić. Wina mojej parafrazy nóg, ale i ogólnie popsutego ciałka, które nie wszystkie przedsięwzięcia ruchowe może podejmować tak, jak kiedyś. Na dodatek pandemia. Boję się iść na siłownię, czy popylać na drugi koniec miasta na sensowny basen. Za dwa tygodnie kończę 64 lata i to jest lekko chujowe, delikatnie rzec ujmując. Nie mam tej pary do działania, co 10 lat temu. Nawet mi się głodówek nie chce podejmować.

A guzki-sruski rosną lekuchno i się mnożą. Ćwiczę często wyciąganie i zwijanie stóp (zwijanie do góry, paluszkami w stronę kolan i rozwijanie jak bym była baletnicą i chciała na nich stanąć, oczywiście na siedząco albo leżąco). W ogóle dużo ćwiczę, bo wszystkie 4 dysfunkcje mojego kręgosłupa, w większości wrodzone, dały chóralnie znać że są, a nawet bardzo są i nie da się żyć lekceważąc ten temat.

Wstawiam foto z lata, dużo chodzę z kijami. Świetna rzecz. Dlatego mi dobre buty są potrzebne. Za mną wielkie drzewa zwalone przez letnie tropikalne wichury, jak zapałki.

Dodaj komentarz

Filed under Uncategorized

38. Znowu

Pojawiły się nowe guzki. Ważę za dużo. Chodzę za dużo. Noszę zimowe buty, które nie są tak miękkie i tak amortyzowane, jak letnie bieguski. Może powinnam wyjechać do ciepłych krajów?

Dodaj komentarz

Filed under Uncategorized

37. Skakała kózka, skakała… czyli entropia w natarciu

Wszystkie gimnastyki i obciążenia , jeśli robione ze zbytnim zapałem, zawsze potem dają kopa. Tak było z siłownią (rozpirzyłam barki), tańcem (wyły kolana), rowerkiem, a teraz nordic walking. Muszę być ostrożna jak księżniczka na ziarnku grochu, co jest trudne, bo księżniczką nie jestem. Bardziej rozbrykanym konikiem. Teraz załapałam się na tendinopatię ścięgna Achillesa. Przyczyna – nieprawidłowości w funkcjonowaniu podeszwy, spięte albo słabe łydki, sztywne ciało, zbyt duże obciążenie, nowe buty i może też brak wkładki pod piętę w butach. We wszystkich innych używam, a do nowych zimowych trekingów nie włożyłam. Wystarczyła mi obserwacja, że są miękkie w podeszwie i wyluzowałam. Dawno nic nie bolało i od razu instynkt samozachowawczy upośledzon 😉 I co z tego, że zawsze robiłam rozgrzewkę, a ostatnio nauczyłam się systematycznie robić rozciąganie po. Co ma wyjść, wylezie. Siedzę w domu, masuję moje biedne nabrzmiałe ścięgna, smaruję maścią, od czasu do czasu okładam lodem, oćwiczam i rozciągam ciałko i czekam, aż będę mogła je potorturować na schodach. Nuuuuudy.

Tak teraz jest, że co się ruszę, to moje ciało woła stop.
Fuj.

Polecam ten artykuł, naprawdę polecam. Jest najsensowniejszy, jest tu merytoryczny opis i fajny filmik o ćwiczeniach – https://fizjomind.pl/2018/11/10/leczenie-sciegna-achillesa-fakty-i-mity/

Dodaj komentarz

Filed under Uncategorized

36. Całokształt emerycki

Jest styczeń 2020. Niedawno skończyłam 62 lata. Już dawno udało mi się odbudować masę mięśniową sprzed choroby. Przy okazji pracy z ciałem nagromadziłam sobie istotną ilość tłuszczu trzewnego, chociaż jem wegańsko i  wszyscy mówią, że jestem szczupła. No powiedzmy. Jest tego tłuszczu za dużo i nie tam, gdzie trzeba. Wysiłek pobudza mi radykalnie apetyt, a kuchnia blisko, a w kuchni pełna lodówka. Niecodziennie robię na czworakach (nordic walking) swoje rytualne 6-8 km po okolicznych lasach. Niestety, wszystkie moje skoliozy i inne ciekawostki nie pozwalają mi na wiele innych aktywności, a szkoda, bo lubię. Kocham las i biorę z niego co najpiękniejsze. Mieszkają u nas różne zwierzęta: dziki, sarny, daniele, łosie, lisy, bobry. Shinrin yoku albo SYLWOTERAPIA pełną gębą. Wyczytałam gdzieś że obecność pobliskiego lasu uszczęśliwia bardziej niż cokolwiek innego, bo na dłużej. Mam to!

Ciało się starzeje, a wielu nam, 60+, wydaje się, że w głowie mamy naście latek. Dusza radosna i ćwierkająca, świat się śmieje, ale kiedy wstajesz, nagle okazuje się, że to wszystko, co musisz uruchomić w drodze do łazienki sztywne, jak kołek w płocie i trzeba starannie rozruszać. 15 minutowa rozgrzewka rano to standard, dopiero potem kawa albo zielona herbata. Pochodzisz więcej po lesie i kolana wołają o zmiłowanie. Jedyne, co wprowadza w niewypowiedzianą błogość to rozciąganie (joga) i wanna, ale odwrotnie. Zaczynasz nostalgicznie wspominać czas, kiedy nie byłaś/byłeś świadomy, że w ogóle masz ciało, tak idealnie działało.
Sytuacja jest dynamiczna.
Żadnych kardiologii czy innych przewlekłości jeszcze nie ma.
Tyle o zdrowiu.

Jasne, że nie chodzę na obcasach, ale też nic mi nie dolega w okolicy podeszew, guzki drzemią sobie uśpione i nieaktywne.

Siedzisz w domu, czasem pracujesz, bo lubisz, bo to kontakty z ludźmi i jakiś sens życia. Nie możesz wziąć jakiejś pracy na cały gwizdek, bo za długie siedzenie czy stanie odbimba się na kręgosłupie, więc to raczej terapia niż praca. Rozmawiasz przez skype ze znajomymi i zastanawiasz się, czy komuś jeszcze jesteś naprawdę potrzebna? Odkrywasz, że nigdy nie byłaś, bo nie ma ludzi niezastąpionych. Dzieciom jesteś potrzebna/potrzebny, jeśli zbudowałaś/zbudowałeś dobre relacje, dzwonią i cię kochają. Mają jednak swoje życie i nie warto im się w nie wbijać, bo jest radykalnie inne od twojego i łatwo o zgrzyty. Bierzesz piesunia ze schroniska i nieco się poprawia. Co prawda chcesz, czy nie chcesz, musisz być w określonym czasie na dyżurze i spacerować z królewiczem, ale też są gratisy, – ogonek zamerda, poliże cię czule i zmusi do uśmiechu. Analogicznie kot, czy inne społeczne stworzonko. Znajoma integruje się z królikiem, druga ze świnką morską.

Patrzysz na ten świat ze swojego spokojnego emeryckiego gniazdka, masz czas na refleksje i dystans. Coraz bardziej widzisz, jak ludzie niewiele się różnią od zwierzątek, jak bardzo są zachłanni, bezmyślni i pozbawieni empatii w swoim nieprawdopodobnym dążeniu do posiadania, władzy i zaspokajania dziwnych emocjonalnych potrzeb. Walczą jak zwierzątka w dżungli, tyle że innymi sposobami i nie chodzi o przetrwanie. Wtedy się cieszysz. Może i lepiej, że cię nie potrzebują 😉

Wyszłam właśnie z wanny. Za chwilę się rzucę radośnie na matę.
Czekam, obserwuję, zastanawiam się, medytuję, słucham oddechu, coraz dalej od hałaśliwego świata, coraz bliżej odwiecznego spokoju.

Uszak pozdrawia

Dodaj komentarz

Filed under Uncategorized

35. Chodzenie

Wkładki mam specjalne do butków.
Butki mam sportowe z miękką podeszwą.
Kijki do nordic walking.
Śmigam.
Odbudowuję się.
Bo przez niechodzenie spadła mi masa mięśniowa.
Trochę żarłoczna się zrobiłam, odbudowałam mięśnie nawet z nadkładem, ale razem z tłuszczem trzewnym, niestety.
Ale i tak jest dobrze, mogę chodzić i to dużo.
Na zdjęciach screeny z aplikacji w telefonie.

Tak to teraz wygląda.

Dzielna jestem, prawda? Już się nie modlę do wymyślonego przyjaciela.

Teraz chodzę i podglądam sarny, daniele i łosie.

Zdjęcie z jesieni

 

Dodaj komentarz

Filed under Uncategorized

34. Jaką rolę w głodówce odegrały modlitwy?

Ponieważ całkiem serio ich używałam, całkiem serio chcę powiedzieć, co z zasady o nich myślę. Oto cytat, który wyczerpuje zagadnienie.

2019-06-11

Dodaj komentarz

Filed under Uncategorized

33. Nie ma bólu

Spotkałam raz w galerii handlowej byłego partnera od tańców, który namówił mnie na odrobinę tanecznych wygibasów. Jest w mieście salka dla amatorów tańców towarzyskich turniejowych i użytkowych. Założyłam tenisówki (bo w cichobieżkach do biegania trochę niewygodnie śmigać quickstepa czy rumbę) i dwie godziny ciężko pracowaliśmy. Nic nie bolało. Jestem ogromnie szczęśliwa i prawie zdrowa, – prawie bo jakieś drobiażdżki na rozcięgnach drzemią przytulone, ale nie uwierają i nie rosną, i mogę używać butów na płaskiej nieamortyzowanej podeszwie. To się nazywa remisja choroby. Alleluja! Nic się nie stało.

Trochę czuję kolana po tych wygibasach, ale jest super. Tu zdjęcie z zajęć na które się ostatnio zapisałam.
salsa

Oprócz latynoskich ćwiczymy też Lindy Hop.
To jest film, mam nadzieję chociaż troszkę się nauczę: https://www.youtube.com/watch?v=BI9qWXRxr-E

Dodaj komentarz

Filed under Uncategorized

32. Rozpasanie

Przeczytałam ostatnie wpisy i lekko zdębiałam. Jaka ja byłam dzielna z tymi głodówkami i  dietą. Zapomniałam już  o tym.

Dużo się zmieniło. Kupuje sobie łakocie, słodycze, wino, piwo, pijam pyszną kawę (nawet kawiarkę nabyłam), dogadzam sobie i sporo utyłam. Nie potrafię zrzucić nadmiarów, a ze 4 kilogramy by się przydało. Najgorsze, że zeszłoroczne letnie spodnie na mnie nie wchodzą, bo te 4 kilogramy ułożyły się tylko w kilku newralgicznych punktach. Pracuję nad tym niestrudzenie i nieskutecznie.

Bardzo dużo chodzę. Dawno przestałam biegać na siłownię, bo narobiłam sobie kontuzji. Bardzo łatwo narobić sobie kontuzji, bo wszyscy instruktorzy nie widzieli we mnie starszej pani i dawali mi takie zestawy, że po nich sobie załatwiłam barki. Ćwiczę teraz w domu prawie codziennie przynajmniej 30 min, a często ponad godzinę. Najpierw rozgrzewka 30  min, potem to czego mnie nauczył mój kochany pan doktor rehabilitant kolejne 30 min, potem joga – to co mogę, a na końcu relaks. W zimie męczę orbitreka. Nie ćwiczę tylko, kiedy jest jakiś koniec świata np pociąg o 7 rano.

Jestem na emeryturze, od kilku tygodni mam pod opieką niedużego niewidomego pieska ze schroniska. Przeprowadziłam się na obrzeża miasta i chadzam codziennie do lasu. Jest dobrze, żyję z moją resztką mięciutkich nieinwazyjnych guzków. Buty – rzecz jasna – sportowe z amortyzacją, inne powodują lekki ból.

Jestem szczęśliwa.

Foto ze smartfona.

Dodaj komentarz

Filed under Uncategorized

31. Już 3-dniowy post…

(…) W przeszłości diety żywieniowe były krytykowane przez dietetyków za niezdrowe. Jednak to nowe badanie przeprowadzone przez Amerykanów sugeruje, że głodzenie organizmu powoduje uruchomienie komórek macierzystych w celu wytworzenia nowych białych krwinek, które zwalczają infekcje.

Naukowcy stwierdzili, że ich odkrycie może być szczególnie korzystne dla osób cierpiących na uszkodzenia układu odpornościowego – takie jak nowotwory!

Mówi się, że osoby w podeszłym wieku odnoszą duże korzyści z postu.

W miarę jak ludzie dojrzewają, ich układ odpornościowy staje się słaby, co utrudnia im walkę nawet z powszechnymi chorobami.

Zgodnie z tym badaniem post może pomóc im przywrócić system odpornościowy.

Post przez 72 godziny chroni również pacjentów z rakiem przed toksycznym wpływem chemioterapii. Chemioterapia ratuje życie, ale także powoduje znaczne uboczne uszkodzenie układu odpornościowego. Wyniki tego badania sugerują, że post może łagodzić niektóre szkodliwe skutki chemioterapii.

Opisując badanie, naukowcy stwierdzili, że poszczenie „odwraca przejście regeneracyjne”, które pobudza komórki macierzyste do tworzenia zupełnie nowych białych krwinek, zasadniczo regenerując cały układ odpornościowy.

Główny badacz badań Profesor Valter Longo, profesor Gerontologii i Nauk Biologicznych na Uniwersytecie Kalifornijskim, powiedział, że badanie udowodniło, że post może rzeczywiście pomóc organizmowi ludzkiemu w stworzeniu nowego układu odpornościowego.

„Pozwala komórkom macierzystym na kontynuowanie i rozpoczynanie proliferacji i odbudowy całego systemu.

A dobrą wiadomością jest to, że ciało pozbywa się części systemu, który może być uszkodzony lub stary i działający nieefektywnie w stosunku walki z chorobami.

Teraz, jeśli zaczniesz od układu mocno zniszczonego chemioterapią lub starzeniem, cykle postu mogą generować dosłownie nowy układ odpornościowy.”-mówi profesor Longo.

loading…

Na etapie eksperymentu naukowcy pytali ludzi, czy regularnie poszczą w ciągu od dwóch do czterech dni w okresie sześciu miesięcy.

Naukowcy odkryli następnie, że poszczenie pomogło w stworzeniu nowego układu odpornościowego, a także w zmniejszeniu enzymu PKA, hormonu, który zwiększa ryzyko raka i powoduje wzrost guza związanego ze starzeniem.

Profesor Longo wyraził, w jaki sposób zespół badawczy był zaskoczony, gdy zdał sobie sprawę z wyniku swojego eksperymentu:

„To, co zaczęliśmy zauważać zarówno we współpracy z ludźmi, jak i zwierzętami, polega na tym, że liczba białych krwinek spada wraz z przedłużającym się postem. Następnie, gdy ponownie jesz, krwinki wracają. Więc zaczęliśmy się zastanawiać, skąd się biorą?”

Badanie wykazało, że przedłużony post nie tylko zmusza organizm do korzystania z zapasów glukozy i tłuszczu, ale także rozkłada znaczną część białych krwinek. Podczas każdego cyklu głodzenia, to zubożenie białych krwinek indukuje zmiany, które wyzwalają regenerację nowych komórek układu odpornościowego w oparciu o komórki macierzyste.

„Nie mogliśmy przewidzieć, że przedłużony post będzie miał tak niezwykły wpływ na poprawę regeneracji układu krwiotwórczego w oparciu o komórki macierzyste. Kiedy głodujesz, system stara się oszczędzać energię i jedną z rzeczy, które może zrobić, aby oszczędzać energię, jest poddawanie recyklingowi wielu komórek odpornościowych, które nie są potrzebne, szczególnie te, które mogły zostać uszkodzone „– dodaje profesor Longo.

Po przeprowadzeniu eksperymentów kolejne badania kliniczne będą w stanie określić inne czynniki. Można już teraz porozmawiać ze swoim lekarzem o próbie podjęcia 3-dniowego postu !

Polski odnośnik: http://warsztatdobregoslowa.pl/post-uklad-odpornosciowy/

Źródło: http://anonhq.com/study-suggests-eating-less-food-can-help-repair-body-increasing-longevity/

„(…) According to researchers, the secret to a long life may rest in eating less food. Researchers from the University of New South Wales in Australia have reported in a study that eating less food can boost healthier ageing. In turn, this protects the body’s cells from harmful deterioration and the risk of cancer.

Evolutionary biologist Dr Margo Adler, who led the study, said that cutting back on food leads to increased rates of “cellular recycling” and repair mechanisms in the body. In fact, Dr Adler believes this evolved to help animals continue to reproduce when food is scarce. Their bodies adapt by recycling and reusing nutrients stored in the cells.

The process is known as autophagy. According to Dr Adler and her team, autophagy is also essential to the survival of newborn babies in humans when they suddenly lose their supply of nutrients from the placenta. They bridge the gap by feeding on their own cells, breaking them down and releasing essential nutrients. She stated that increased cellular recycling could account for the longer lifespan of laboratory animals on very low diets.(…)”

4 Komentarze

Filed under Uncategorized

30. Moja wiedza o wychodzeniu z głodówki

Wychodzenie z głodówki to coś, jak inny rodzaj głodówki. Długo trwa, w zasadzie wchodzenie i wychodzenie powinno trwać tyle, ile głodówka. Często jest trudniejsze od samego postu o wodzie. Ma się ochotę zjeść „konia z kopytami”. Nie idźcie tą drogą. Jedzcie albo pijcie powolutku. Mielcie jedzenie długo w ustach. Przerwijcie, gdy tylko poczujecie, że nie jesteście głodni. Kiedy jecie, koncentrujcie się na sygnałach z żołądka, nie na swoich przestraszonych myślach, nic się nie stanie jeśli od razu tego „konia z kopytami” nie zjemy. Podejście do jedzenia warto przy okazji zmienić na zawsze. Często jemy za dużo, kiedy już nie trzeba i zdecydowanie nie to co jest tak naprawdę nam potrzebne, stąd nawet na siłowni widuję prze-zgrabnych młodzieńców już w ciążach kulinarnych. Jemy często z rozpędu, z łakomstwa, emocjonalnie, z nawyku. Głodówka to okazja do resetu złych nawyków.

1. Wychodzenie z 6 dniowej głodówki zaczynam od soków z warzyw (nie z owoców i nie ze słodkich, tylko warzywa, czasem trochę cytryny i grapefruita). Są wyciskane przeze mnie, absolutnie sklepowe się nie nadają. Zapomnijmy o sklepie, tylko własne i świeże. Pierwsze szklanki mocno rozcieńczam wodą. Najpierw sama woda, następna szklanka lekko kolorowa i kolejne coraz bardziej z sokiem a coraz mniej z wodą. Nigdy nie dochodzę do 100% soku. Tak nawiasem mówiąc soki nie są zdrowe, może tylko w wyjątkowych sytuacjach których nie znam osobiście. Zbyt szybko glukoza dostaje się do krwi, soki zawsze powinno się pić rozcieńczone, więc ja też piję je z wodą przy wychodzeniu z głodówki. Zielone soki też są dobre, te można nawet 100% pić, jeśli macie specjalną wyciskarkę do wyciskania soku z liści, ja mam. Zielone soki to podobno perła dietetyki. Poza tym jeśli macie możliwość i umiecie zrobić własny sok z kiszonej kapuchy albo rejuvelac, to przygotujcie sobie wcześniej i pijcie. Sklepowy sok z kiszonej kapusty jest za słony. Soli jeszcze nie jemy. Kiszone rzeczy dają elegancką florę bakteryjną, która zasiedli mam jelita po głodówce – to sama śmietanka towarzyska, że tak powiem. To jest zawsze baaaardzo dobre i zobaczycie jak po głodówce cudownie smakuje. Robiłam to tak, że przynosiłam nieco kiszonej kapusty, miksowałam ją ze świeżą i z czosnkiem. Stało trochę w ciemnym i ciepłym miejscu (w słoiku trzeba zostawić nieco przestrzeni, bo to rośnie i nie domykać, bo wystrzeli, najlepiej jakąś ściereczką przykryć solidnie co by muszki nie szalały). W letnim cieple proces zachodzi szybko, w zimie stawiałam kiszącą się papę w ciepłym miejscu w kuchni (ale kto robi w zimie głodówki? to koszmar). Potem przecedzam przez szmatkę. Jeśli nie pachnie przyjemnie kiszonym, wywalić, spleśniało. To się może zdarzyć. Sok z kiszonego buraka to też błogosławieństwo dla jelit, może nawet bardziej niż błogosławieństwo. Spróbujcie, warto zawsze, nie tylko po poście.

2. Drugi dzień – z tego samego robię szejki (np zielenina, jakiś jadalny na surowo korzeń, woda, cytryna) Można dodać trochę słodkich owoców. Dalej soki z kiszonych rzeczy i soki w ogóle. Dalej surowe.

3. Trzeci dzień: wprowadzam gotowane jarzyny. Jakie chcę. Dalej jemy rozważnie i tylko tyle, aby zaspokoić największy głód, nie pozwalamy sobie na kulinarne brykanie – być może nigdy już sobie na nie nie pozwolimy, bo w trakcie głodówki bardzo spada metabolizm, potem tyje się od samego patrzenia na jedzenie. To się nazywa efekt jojo. Trzeba to mieć na uwadze. Dlatego teraz śmigam na siłownię, żeby podkręcić nieco przemianę materii.

4. Czwartego dnia w zasadzie wyszliśmy w głodówki. Jedzenie cudnie smakuje. Ma się nieco inne spojrzenie na te rzeczy niż przed postem. Jest się zdrowym, lekkim i samopoczucie ma się bajeczne. U mnie to były najmilsze chwile z tego wszystkiego. Nie trzeba już miksować czy gotować, dalej trzeba jeść umiarkowanie i dokładnie gryźć. Zamiast mięsa czwartego dnia łyżka mielonego siemienia (może być zamoczona w ciepłej wodzie, to zamiast rybki) i łyżka moczonych przez noc pestek dyni, słonecznika czy innych dobroci, ale dynia jest najważniejsza z tego wszystkiego (zamiast kurczaczka itp). Zapewniam, że wystarczy. Sugeruję na tym poprzestać. Dieta bezmięsna jest bardzo zdrowa. Mięso stanowi dla człowieka (zwłaszcza chorego) spore obciążenie. Jeśli czujesz się zagubiony, uderz do dietetyka/czki specjalizujących się w dietach roślinnych, jeśli ktoś zbilansuje ci dietę, będziesz się czuć bezpieczniej.

5. Powolutku wprowadzaj przyprawy, herbatki itp. Odpuściłabym sobie używki, dopóki nie zakończysz zdrowienia albo na zawsze.
Znasz trochę angielski? Sprawdź tu co jesz: https://cronometer.com/

Amen i smacznego
Miłego zdrowienia

ps
Są dobre strony o głodówkach w necie, można pobuszować i wyciągnąć coś dla siebie

4 Komentarze

Filed under Uncategorized